Żyjemy w czasach bardzo szybko rozwijającej się sztucznej inteligencji (AI) – kiedy to technologia coraz częściej staje się pierwszym punktem kontaktu pacjenta z opieką zdrowotną. Chatboty, aplikacje i systemy wspomagania decyzji klinicznych oferują szybkość, dostępność i skuteczność. Jednak w tym technologicznym zgiełku rodzi się pytanie: czy nie tracimy czegoś fundamentalnego? Czy to właśnie nie empatia, intymność i ludzka obecność są tymi elementami, które nadają opiece zdrowotnej prawdziwą wartość?
Z tego artykułu dowiesz się:
System opieki zdrowotnej stoi przed kluczowym wyzwaniem – integracją technologii z ludzkim wymiarem leczenia. Choć AI oferuje możliwości zwiększenia efektywności i precyzji medycznej, to właśnie relacje pacjent-lekarz, bazujące na empatii i intymności, pozostają fundamentem wysokiej jakości opieki zdrowotnej. Intymność, zarówno fizyczna, jak i emocjonalna, jest nieodłącznym elementem tych relacji, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, takich jak np. diagnoza choroby terminalnej [1].
Taką głęboką obecność, uważność, zaufanie i wspólne doświadczanie zdrowotne niezależnie od kanału – offline czy online – nazywa się Human Intimacy [3][5]. Badania pokazują, że pacjenci czują się bezpieczniejsi i bardziej skłonni do współpracy [2], a także mają obniżony poziom lęku i bardziej przestrzegają zaleceń terapeutycznych [4], kiedy lekarz lub opiekun zdrowia wykazuje względem nich właśnie taką empatię. To ona buduje zaufanie i pozwala lepiej dostosować opiekę do indywidualnych potrzeb pacjenta [1].
Dodatkowo, relacje oparte na zaufaniu i wzajemnym słuchaniu poprawiają jakość diagnostyki. W takim środowisku pacjenci częściej dzielą się objawami, które mogliby pominąć w rozmowie czysto „technicznej” [6]. W praktyce oznacza to tyle, że lekarz, który jest obecny – w sensie emocjonalnym i komunikacyjnym – trafniej dobiera leczenie, mniej wypala się zawodowo i buduje długotrwałe relacje terapeutyczne, które przynoszą realne efekty kliniczne.
Co ciekawe, intymność w relacji lekarskiej ma swoje biologiczne uzasadnienie. Kontakt pełen zaufania uruchamia wydzielanie oksytocyny, hormonu więzi i bezpieczeństwa, który obniża poziom kortyzolu, zmniejsza stres i wzmacnia układ odpornościowy [7]. To nie tylko biologia – to potwierdzenie, że relacja leczy tak, jak farmakoterapia.
Należy także pamiętać, że sama relacja nie kończy swojej roli w momencie zamknięcia drzwi gabinetu. Dla wielu pacjentów to właśnie po diagnozie zaczynają się najtrudniejsze pytania, emocje i wątpliwości. I tu technologia może znów okazać się sprzymierzeńcem – nie jako zastępstwo, a przedłużenie obecności lekarza – np. poprzez komunikator medyczny.
Technologie wspierane przez sztuczną inteligencję, jak Google DeepMind w analizie obrazów radiologicznych czy IBM Watson Health w onkologii, są już powszechnie wykorzystywane w systemach zdrowia. Przetwarzają dane szybciej niż człowiek, oferując korzyści takie jak skalowalność, dostępność 24/7, redukcję kosztów i wsparcie dla przeciążonych systemów ochrony zdrowia.
Pomimo tych bezsprzecznych zalet, pojawia się kluczowe pytanie etyczne: kto ponosi odpowiedzialność za podejmowanie decyzji klinicznych, w których nie chodzi tylko o edukację pacjenta czy skierowanie do odpowiedniego specjalisty, ale także o prowadzenie go przez zawiłą ścieżkę leczenia?
To zagadnienie dotyczy nie tylko aspektów technicznych, ale i ludzkiej obecności w opiece zdrowotnej. Choć AI jest potężnym narzędziem, to wciąż wymaga człowieka, aby odpowiedzialnie przejął rolę przewodnika i decydenta w trudnych kwestiach zdrowotnych.
Ten artykuł to jednak nie jest opowieść o rywalizacji – lecz o partnerstwie. AI i lekarz mogą współistnieć w modelu, w którym technologia uwalnia czas lekarza od powtarzalnych, administracyjnych czynności oraz wspiera go w szybszej i bardziej precyzyjnej analizie danych pacjenta, by ten mógł być bardziej obecny tu i teraz – dla pacjenta.
PRZYKŁAD
W Japonii rozwijane są roboty opiekuńcze, które pomagają seniorom przypominać o lekach czy kontaktować się z rodziną – ale nikt nie próbuje zastąpić nimi emocjonalnej roli opiekuna. Maszyna dba o rytm dnia, człowiek – o godność i emocjonalny komfort [11].
Polska nie zostaje w tyle. Zarówno sektor publiczny, jak i prywatny eksperymentują z zastosowaniem AI w triażu, diagnostyce i komunikacji z pacjentem – i robią to z rosnącym naciskiem na zrozumiałość i empatię.
Co ciekawe, na świecie funkcjonują narzędzia wspierające budowanie relacji z pacjentem opartej o zaufanie, empatię i troskę. Narzędzia, które umożliwiają lekarzowi kontynuowanie relacji z pacjentem także poza gabinetem – w Polsce jest to właśnie komunikator medyczny Doctor.One – pozwalające na asynchroniczny kontakt. Nie są one oparte o sztuczną inteligencję (jeszcze), ale są technologią, dzięki której pacjent może zadać pytanie po wizycie, rozwiać wątpliwości, a lekarz – odpowiedzieć wtedy, gdy ma przestrzeń. Tego typu rozwiązania wspierają nie tylko organizację pracy, ale też poczucie bezpieczeństwa pacjenta: ktoś tu naprawdę jest – słucha i pamięta.
To właśnie ten model – człowiek na pierwszym planie, technologia w tle – wydaje się najbardziej obiecujący. AI może wspierać, ale nie może prowadzić relacji terapeutycznej.
Z raportu Capgemini wynika jednoznacznie, że empatia i umiejętności interpersonalne będą kluczowymi kompetencjami liderów ochrony zdrowia w nadchodzących dekadach [12]. AI może zatem przejąć powtarzalne zadania administracyjne – takie jak przeszukiwanie dokumentacji medycznej, kodowanie procedur ICD czy analiza danych statystycznych. Rozwiązania takie, jak Sully AI (automatyczne tworzenie notatek z wizyt lekarskich), Nabla Co-pilot (wsparcie w dokumentowaniu rozmów z pacjentami) czy Abridge (tworzenie streszczeń rozmów klinicznych) już dziś odciążają lekarzy, pozwalając im skupić się na tym, co naprawdę istotne: kontakcie z pacjentem. Jednak to lekarz – ze swoim spojrzeniem, dotykiem, uważnym słuchaniem i zdolnością do empatycznego milczenia w odpowiednim momencie – pozostaje filarem relacji terapeutycznej.
Wyobraź sobie dwie niemal identyczne sytuacje – ten sam pacjent, ta sama diagnoza, ale zupełnie inny przebieg wizyty.
Pacjent, pan Andrzej, 58 lat, od kilku tygodni skarżył się na bóle brzucha i utratę wagi. Skorzystał z konsultacji online w nowoczesnej przychodni, w której pierwszą linię kontaktu stanowił automatyczny system AI.
Po wypełnieniu formularza objawów w aplikacji, w ciągu kilku minut otrzymał wiadomość:
Na podstawie podanych informacji sugerujemy wykonanie kolonoskopii w celu wykluczenia raka jelita grubego. Prosimy umówić się na badanie poprzez nasz system. Zalecenia przesłane zostały na Twój e-mail.
Żadnego kontaktu z lekarzem. Żadnego wyjaśnienia. Żadnego pytania o jego obawy, stan emocjonalny czy sytuację rodzinną.
Pan Andrzej, czytając krótką wiadomość na ekranie telefonu, poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. Sam, bez wsparcia, bez możliwości natychmiastowego zadania pytań, został z informacją o potencjalnie śmiertelnej chorobie.
Nie zadzwonił od razu w celu umówienia kolonoskopii. Zamiast tego – przestał spać, unikał tematu, bał się, nie wiedząc, od czego zacząć. Nikt nie zapytał go, czy rozumie, co się dzieje i czy potrzebuje wsparcia.
W tym scenariuszu to AI przejęło główną rolę komunikacji – i właśnie dlatego pacjent pozostał bez pomocy i bez poczucia bezpieczeństwa.
Nie dlatego, że lekarz źle mówił – ale dlatego, że lekarza... w ogóle nie było.
Ta sama sytuacja. Ten sam pacjent, ten sam ból brzucha, ten sam system AI.
Tym razem jednak lekarz korzysta z rekomendacji technologii, ale zanim powie cokolwiek, odwraca się od ekranu, patrzy pacjentowi w oczy i mówi:
Panie Andrzeju, objawy, które pan opisał, budzą mój niepokój. Potrzebujemy wykonać kolonoskopię, żeby dokładnie sprawdzić, co się dzieje. Jestem tu, żeby przejść przez to razem z Panem.
Krótko, jasno, z troską. Pan Andrzej wychodzi z gabinetu z niepokojem – ale także z poczuciem, że nie jest sam.
I wtedy zaczyna się prawdziwa opieka… W drodze do domu dostaje pierwszą wiadomość od koordynatora:
Panie Andrzeju, tu Katarzyna – jestem dostępna dla Pana na każdym etapie. Oto instrukcje przed kolonoskopią. Jeśli cokolwiek będzie niejasne, proszę pisać.
Wieczorem – kolejna:
Proszę pamiętać, że po badaniu szybko skontaktujemy się z Panem. Jesteśmy z Panem w tej drodze.
Po wykonaniu badania jeszcze zanim Pan Andrzej zdąży zapytać, dostaje informacje, co dalej – zawsze językiem troski i zrozumienia. Technologia cały czas czuwa w tle – analizuje dane, przypomina o terminach, pilnuje procesu. Ale to ludzie – lekarz i koordynator – budują most zaufania i obecności. Tak właśnie wygląda human intimacy w działaniu – coś, czego nie powinniśmy zastąpić żadnym – choćby najbardziej zaawansowanym interfejsem.
Human intimacy w medycynie to nie tylko wartość sentymentalna – to konkretna wartość kliniczna i komunikacyjna. Współczesny lekarz nie stoi przed wyborem: AI czy HI? – jego rolą jest łączenie obu tych światów. AI może przeszukiwać dokumentację, analizować dane, rozpoznawać wzorce szybciej niż człowiek.
A co dalej?
W ciągu najbliższej dekady sztuczna inteligencja będzie w stanie samodzielnie diagnozować wiele chorób – szybciej, precyzyjniej i często skuteczniej niż człowiek. Ale to nie AI zdecyduje, jak i kiedy pacjent pozna diagnozę. To lekarz – wyposażony zarówno w dane, jak i w empatię – pozostanie tym, który podejmie odpowiedzialność za sposób komunikacji, za opiekę, za relację.
Jak powinien wyglądać idealny model, w którym technologia wspiera, ale nie wyprzedza człowieka?
AI działa w tle – analizuje, podpowiada, przyspiesza. A na pierwszej linii stoi człowiek – patrzy, słucha, rozumie. To lekarz, który zyskuje więcej czasu i przestrzeni, by naprawdę być z pacjentem, ponieważ technologia przejęła biurokrację i powtarzalne zadania.
To nie wybór między AI a człowiekiem. To szansa: AI dla człowieka.